Grand Coureur

Wielki korsarz "Grand Coureur" d
To był okręt krwawych łez d
Kiedyśmy na morze szli d
Żeby tam Angoli bić d
Zdrajca morze, nawet wiatr F C
Obrócił się przeciwko nam d C d
Hej, razem chłopcy, hej! d C d
Wesoło chłopcy, hej! d C d
La, la, la, la, la, la, la, la F C d C d
Wypłynęliśmy z Lourient
Gładka fala, świeży wiatr
Jeszcze bracie widać ląd
A nas gnają już do pomp
Pierwszy podmuch złamał maszt
Bo zgniły był cholerny wrak
Nową stengę cieśla dał
Trzeba zapleść kilka want
A tu znów cholerny bal
Burtą stanąć trza do fal
Hej tam, ster prawo na burt
Odpalić mi ze wszystkich rur!
Angol bardzo blisko był
Lufy w rzędach miał jak kły
Niósł po morzach nagłą śmierć
Ale Francuz nie bał się
Hej tam, ster prawo na burt
Odpalić mi ze wszystkich rur!
On kulami pluł nam w nos
A my w niego cios za cios
Hej, abordaż! Wczepiaj hak!
Zaraz Angol będzie nasz!
A tu gruby korek mgły
Angola nam na zawsze skrył
Tak minęło dwieście dni
Zdobyliśmy pryzy trzy:
Pierwszy - wpół przegniły wrak
Drugi - kapeć tyleż wart
Trzeci - hulk co woził gnój
I z nim też był cholerny bój
Żeby nikt nie opadł z sił
Doskonały prowiant był:
Żyły i zjełczały łój
Zamiast wina - octu słój
Suchar stary, ale był
Choć w każdym robak biały żył
Srogo los po dupach lał
W porcie przyjdzie zdychać nam
Dwieście dni i pusty trzos
Pieski rejs, parszywy los
Każdy zgubę widzi już
I każdy szuka wyjścia dróg
Szyper jedną z armat wziął
Skoczył z nią w przepastną toń
Bosman ruszył w jego ślad
Dzierżąc się kotwicy łap
Ochmistrz - wielkiej kłótni drań
Pijany leń i złodziej dań
Jaja były, kiedy kuk
Łyżką od śmierdzących zup
Sam do kotła wcisnął się
Pierwszy raz był w kotle wieprz
I odpłynął z wiatrem gdzieś
A niech go przyjmie piekła brzeg!
Nawet autor pieśni tej
Ze zgryzoty skoczył z rej
Huknął o kuchenny blat
Prosto do kubryku wpadł
No a skutek taki był
Że okręt rozbił w drobny pył!
Jeśli tej historii treść
Poruszyła kilka serc
Dobrych manier nie brak wam
Hej postawcie wina dzban!
Bo gdy się śpiewa, w gardle schnie
No a z wyschniętym gardłem źle