Szanty

10 W skali Bauforta

a d
Kołysał nas zachodni wiatr,
E7 a
Brzeg gdzieś za rufą został
d a
I nagle ktoś jak papier zbladł.
H7 E7
Sztorm idzie panie bosman.
F C F C
A bosman tylko zapiął płaszcz
F E7 a
I zaklął: Ech do czorta!
F G a E7 a
Nie daję łajbie żadnych szans,
F E7 a
Dziesięć w skali Bauforta.
Z zasłony ołowianych chmur
Ulewa spadła nagle,
Rzucało nami w górę, w dół
I fala zmyła żagle.
A bosman tylko zapiął płaszcz
O pokład znów uderzył deszcz
I padał już do rana;
Diabelnie ciężki był to rejs,
Szczególnie dla bosmana.
A bosman tylko zapiął płaszcz
I zaklął: Ech do czorta!
Przedziwne czasem sny się ma,
Dziesięć w skali Bauforta.

23 Marzec

To 23 marzec był
Kiedy ląd za rufą znikł
Niebiosa niechaj chronią nas
Od sztormów, kry i mgły
Nasze serca będą mocniej bić
Odwagi nie brak nam
Gdy dojdziemy do grenlandzkich wód
Wieloryby będą tam
Wśród mroźnych wód Grenlandii
Przyjdzie płynąć długie dnie
Nudzić się nie będzie tutaj nikt
Tu robota zawsze jest
Choć łapy odmrożone masz
W nogi zimno, w sercu źle
Będziesz patrzeć wśród lodowych gór
Czy wieloryb to, czy nie
Na północ stary ciągnie nas
Cieśninę widać już
Usłyszysz wnet znajomy ryk
Hej na deck i łodzie w dół!
Harpuny wtedy pójdą w ruch
Wielkie cielska będą kłuć
Gdy wieloryb wreszcie będzie nasz
Czas do domu wracać już
Portowych uciech przyjdzie czas
Panienki, tańce, rum
A kiedy forsa skończy się
Do Grenlandii wrócisz znów

24 Lutego

To dwudziesty czwarty był lutego H7 E
Poranna zrzedła mgła gis
O! wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp cis
Turecki niosły znak gis cis
No i... znów bijatyka, no H7 E
Znów bijatyka, no
Bijatyka cały dzień H
I porąbany dzień i porąbany łeb gis
Razem bracia, aż po zmierzch cis
Już pierwszy zbliża się do burt
I zwie się "Goździk" i...
Z Algieru pasza wysłał go
Aby nam upuścił krwi
No i...
Już następny zbliża się do burt
A zwie się "Róży pąk"
Plunęliśmy ze wszystkich luf
Bardzo prędko szedł na dno
No i...
W naszych rękach dwa i dwa na dnie
Cała reszta zwiała gdzieś
A jeden z nich zabraliśmy aż
Na starej Anglii brzeg

900 Mil

Tyle już minęło dni
Czas wysuszył z oczu łzy
Żaden list nie czeka na mnie już
Gdyby pociąg szybciej biegł
Byłbym w domu jeszcze dziś
Jeszcze dziewięćset mil
Tam, gdzie mój dom
Oddam wszystko to, co mam
Oddam swój pierścionek wam
I walizkę swoją oddam też
Pociąg, który wiezie mnie
Ma wagonów chyba sto
Stukot kół już słychać na sto mil
Tam dziewczyna czeka mnie
Bym powrócił do niej znów
Jeszcze dziewięćset mil tam, gdzie mój dom
Gdy dziewczyna powie - nie!
Nie wyruszę nigdy już
Wrócę do rodzinnych swoich stron

Ahoj załogo

Spróbuj sobie wyobrazić, kiedy otworzysz oczy a G a
Że tak nagle dziwny widok cię otoczy a G a
Kapitanem oto jesteś na wielkim swym okręcie G a G a
Przed siebie płyniesz śmiało, szybko i zawzięcie G a F E a
Ahoj, załogo! Ahoj, kapitanie! C G d a
I nie ma w tej historii nawet cienia przesady
Bo kto właściwie wątpi, że nie dasz sobie rady
Opłyniesz dziś pół świata, a może i świat cały
Ja będę trzymać kciuki, nie jesteś aż tak mały
Jeśli się trochę boisz być sam na oceanie
Zabierz ze sobą misia i zrób go swym bosmanem
Koniecznie weź też lalę, pod rękę pajacyka
A będziesz miał dzielnego majtka i sternika
I z dzielną tak załogą możesz zdobyć biegun
Lub w berka się pobawić na nieznanym brzegu
A wszystkich tu dorosłych, jeśli będą grzeczni
Zostawisz gdzieś na wyspie, tam będą bezpieczni

Biały Mnich

Razem chłopcy uciekajmy stąd E
Rwijmy za liny obróćmy ten cholerny blok H A E
Razem chłopcy uciekajmy stąd
Bierzmy kurs tam gdzie rodzinny Mingway
Biały Mnich ogromna bestia zła
Na swoim koncie niejeden duży okręt ma
Czy są burze czy idzie szkwał i sztorm
Bierzmy kurs tam gdzie rodzinny Mingway
Tam gdzie nasze wierne żony są
Całymi dniami wpatrują się gdzieś hen w morską toń
Nie zwlekajmy płyńmy chłopcy tam
Gdzie słońce świeci w rodzinnym Mingway

Brzeg nowej Szkocji

Żegnaj Nowa Szkocjo niech fale biją w brzeg G h
Tajemnicze twe góry wznoszą szczyty swe C e
Kiedy będę daleko hen na oceanie złym G D
Czy was kiedyś jeszcze ujrzę czy zostaną mi sny e D e D
Słońce już zachodzi a ptaki skryły się
W liściach drzew znalazły schronienie swe
Mam wrażenie że przyroda już zapadłą w cichym śnie
Lecz nie dla mnie wolne chwile praca czaka mnie
Kiedy me najskrytsze marzenia ziszczą się
Marzę by do przyjaciół swych przyłączyć się
Wkrótce już opuszczę te rodzinne strony me
A więc żegnaj ma dziewczyno i wyczekuj mnie
Ktoś uderzył e bębny i z domu wyrwał mnie
To kapitan nas woła więc stawiłem się
Żegnajcie kochani wypływamy w długi rejs
Powrócimy do swych rodzin znów spotkamy się

Chłopcy z Albatrosa

Na manewry do Saint Marka a
Przypłynęła marynarka ?
Przypłynęła hen z dalekich, obcych mórz A7
A, że knajpa była sławna d
U starego ojca Pawła a
Więc tam spieszy pięciu chłopców z "Albatrosa" E E7 a
I ten pierwszy, co był chudy a
I ten drugi, co był rudy
I ten trzeci, co bez przerwy wódkę chlał A7
I ten czwarty - ten obdarty d
Co miał w górę nos zadarty a
I co z czartem o swą duszę w kości grał! E E7 a
I ten piąty - ten najmłodszy
Co w miłości był najsłodszy
Co miał oczy jak diamenty czarne dwa! A7
Jak dziewczynie spojrzał w oczy d
To od razu zauroczył a
I mógł wtedy robić wszystko to, co chciał! E E7 aA7
Każda jasno-, ciemnowłosa d
Śni o chłopcach z "Albatrosa" a
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał! E E7 a
A miał stary ojciec Paweł
Córkę wielce niełaskawą
Piękną Lili, co nie chciała chłopców znać
Aż pewnego dnia ujrzała
Strach powiedzieć - pokochała
Wszystkich naraz pięciu chłopców z "Albatrosa"
I pierwszego, co był chudy...
Kochała Lili złotowłosa
Pięciu chłopców z "Albatrosa"
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!
Odpłynęli chłopcy nagle
Znikły w dali białe żagle
Płacze Lili, morze gorzkie od jej łez
A wtem z dala mkną sygnały
Że "Albatros" wpadł na skały
Zatonęło pięciu chłopców z "Albatrosa"
I ten pierwszy, co był chudy...
Płacze Lili złotowłosa
Za chłopcami z "Albatrosa"
Z "Albatrosa" - bo tak statek ich się zwał!
Płacze Lili dniem i nocą
Gwiazdy w niebie się migocą
Wielkim falom wciąż przybywa Lili łez
Lecz... nie mija roczek cały
Dziadzio Paweł niańczy małych
Pięciu malców - nowy manszaft "Albatrosa".
A ten pierwszy - to jest chudy
A ten drugi - to jest rudy
A ten trzeci - jakby trochę wódki chciał
A ten czwarty - ten obdarty
Co ma w górę nos zadarty
Już by z czartem o swą duszę w kości grał!
A ten piąty - ten najmłodszy
Tak jak ojciec jest najsłodszy
I ma ślepka jak diamenty czarne dwa!
Jak dziewczynie spojrzy w oczy
To od razu zauroczy
I mógł będzie zrobić wszystko, co by chciał!
Nie płacz Lili złotowłosa
Rośnie manszaft "Albatrosa"
Taki sam, jak tamten z dzikich skał!

Cztery wiatry

Przynieś nam wietrze z północy a
Na pokład okruchy lodu A7
By myśli nasze gorące d g
Ostudzić powiewem chłodu d C d
Przynieś nam wietrze z południa
Zapach tytoniu i kawy
Gdy usiądziemy w kubryku
By śpiewać żeglarskie sprawy
Nieznany wietrze ze wschodu
Nie ślij nam szkwałów zbyt dużo
Nam z żagli podartych trudno
Przyszłość dobrą wywróżyć
Wietrze z zachodu wiejący
Odpowiedz na pytań tysiące
Czy po powrocie do domu
Zaświeci w nim dla nas słońce

Emma

Emma, Emma, pozwól mi E7 H E
- Zrobię małe baby Juliannie E D E
Emma, Emma, po co wstyd?
- Zrobię małe baby Juliannie
I! Zakołysz mocno i
I! Pociągnij ile sił
I! Pod żagiel weĽmy go
W upał i pogodę złą
I! Do przodu i w tył
Stary głupi i zły
O! Cholerę mu w bok (dawaj!)
Bo najpóĽniej za rok
No! I wybierz ten luz
(Jeszcze!) O! Dwa razy i szlus
I! Ostatni to raz!
(Obłóż) O! Do koi już czas

Fiddler's green

Stary port się powoli układał do snu C F C a
Świeża bryza zmarszczyła morze gładkie jak stół C F C G
Stary rybak na kei zaczął śpiewać swą pieśń F e d C
Zabierzcie mnie chłopcy, mój czas skończył się a d7 F G
Tylko wezmę mój sztormiak i sweter C G C
Ostatni raz spojrzę na Pils F C G
Pozdrów moich kolegów, powiedz że dnia pewnego F e C e
Spotkamy się wszyscy tam w Fiddler's Green d G C
O Fiddler's Green słyszałem nie raz
Jeśli piekło ominę dopłynąć chcę tam
Gdzie delfiny figlują w wodzie czystej jak łza
A o mroźnej Grenlandii zapomina się tam
Kiedy już tam dopłynę oddam cumy na ląd
Różne bary są czynne cały dzień i całą noc
Piwo nic nie kosztuje, a dziewczęta jak sen
A rum w buteleczkach rośnie na każdym z drzew
Aureola i harfa to nie to o czym śnię
O morza rozkołys i wiatr modlę się
Stare pudło wyciągnę, zagram coś w cichą noc
A wiatr w takielunku zaśpiewa swój song
Nieba lazur nad głowę nie ma burz nie ma fal
Ryby w koło pluskają ach jak dobrze nam
Spokój nic do roboty każdy leży lub śpi
A kapitan w kambuzie robi nam „cup of tea”

Gdzie ta Keja

Gdyby tak ktoś przyszedł i powiedział a
Stary czy masz czas G a
Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz C G C
Amazonka Wielka Rafa oceany trzy C7 d
Rejs na całość rok dwa lata a
To powiedziałbym E a (G a)
Gdzie ta keja przy niej ten jacht a E a
Gdzie ta koja wymarzona w snach C G C
Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat
g A d (g d)
Gdzie to brama na szeroki świat a E a
Gdzie ta keja przy niej ten jacht
Gdzie ta koja wymarzona w snach
W każdej chwili płynę w taki rejs
Tylko gdzie to jest no gdzie to jest
Gdzieś na dnie wielkiej szafy
Leży ostry nóż
Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz
W kompasie igła zardzewiała
Lecz kierunek znam biorę wór na plecy
I przed siebie gnam
Przeszły lata zapyziałe
Rzęsą zarósł staw
A na przystani czółno stało kolorowy paw
Zaokrągliły się marzenia wyjałowiał step
Ciągle marzy o załodze
Ten zakuty łeb

Grand Coureur

Wielki korsarz "Grand Coureur" d
To był okręt krwawych łez d
Kiedyśmy na morze szli d
Żeby tam Angoli bić d
Zdrajca morze, nawet wiatr F C
Obrócił się przeciwko nam d C d
Hej, razem chłopcy, hej! d C d
Wesoło chłopcy, hej! d C d
La, la, la, la, la, la, la, la F C d C d
Wypłynęliśmy z Lourient
Gładka fala, świeży wiatr
Jeszcze bracie widać ląd
A nas gnają już do pomp
Pierwszy podmuch złamał maszt
Bo zgniły był cholerny wrak
Nową stengę cieśla dał
Trzeba zapleść kilka want
A tu znów cholerny bal
Burtą stanąć trza do fal
Hej tam, ster prawo na burt
Odpalić mi ze wszystkich rur!
Angol bardzo blisko był
Lufy w rzędach miał jak kły
Niósł po morzach nagłą śmierć
Ale Francuz nie bał się
Hej tam, ster prawo na burt
Odpalić mi ze wszystkich rur!
On kulami pluł nam w nos
A my w niego cios za cios
Hej, abordaż! Wczepiaj hak!
Zaraz Angol będzie nasz!
A tu gruby korek mgły
Angola nam na zawsze skrył
Tak minęło dwieście dni
Zdobyliśmy pryzy trzy:
Pierwszy - wpół przegniły wrak
Drugi - kapeć tyleż wart
Trzeci - hulk co woził gnój
I z nim też był cholerny bój
Żeby nikt nie opadł z sił
Doskonały prowiant był:
Żyły i zjełczały łój
Zamiast wina - octu słój
Suchar stary, ale był
Choć w każdym robak biały żył
Srogo los po dupach lał
W porcie przyjdzie zdychać nam
Dwieście dni i pusty trzos
Pieski rejs, parszywy los
Każdy zgubę widzi już
I każdy szuka wyjścia dróg
Szyper jedną z armat wziął
Skoczył z nią w przepastną toń
Bosman ruszył w jego ślad
Dzierżąc się kotwicy łap
Ochmistrz - wielkiej kłótni drań
Pijany leń i złodziej dań
Jaja były, kiedy kuk
Łyżką od śmierdzących zup
Sam do kotła wcisnął się
Pierwszy raz był w kotle wieprz
I odpłynął z wiatrem gdzieś
A niech go przyjmie piekła brzeg!
Nawet autor pieśni tej
Ze zgryzoty skoczył z rej
Huknął o kuchenny blat
Prosto do kubryku wpadł
No a skutek taki był
Że okręt rozbił w drobny pył!
Jeśli tej historii treść
Poruszyła kilka serc
Dobrych manier nie brak wam
Hej postawcie wina dzban!
Bo gdy się śpiewa, w gardle schnie
No a z wyschniętym gardłem źle

Heave away Santiano

Hej płyńmy z prądem rzeki tam gdzie Liverpool
d F C
Heave away Santiano d C
Dokoła Hornu przez Frisco Bay a
Tam gdzie strome zbocza Mexico d C d
Więc heave away i w górę w dół
Heave away Santiano
Nim minie rok powrócimy znów
Tam gdzie strome zbocza Mexico
Ten kliper dla załogi zawsze piekłem był
Żelazny Yankes dowodził nim
Po złoto Kalifornii ciągle gnał nas wiatr
Bo puste ładownie wypełniać trza nam
A był to dla nas wszystkich stary dobry czas
W 49-tym za młodych lat
I Zachariasz Taylor tam górą był
Gdy wygrał swój bój pod Monterey
I szybko zwiał Santy gdy pomógł Scott
Jak Bonaparte pod Waterloo
I dla mnie kiedyś w końcu nastał dobry dzień
Gdy Sally Brown pokochała mnie

Hiszpanka z Callao

Przepuściłem znów całą forsę swą G e
Na hiszpańską dziewkę z Callao a G D
Wyciągnęła ze mnie cały szmal
I spłukałem na nią się do cna
Więc znikają główki portu G e
W którym stary został dom G D
Znów za rufą niknie w dali G e
Ukochany stały ląd a D
Dalej chłopcy, rwijmy fały G e
Niech uderzy w żagle wiatr a D
W morze znowu wypływamy
Ile tam spędzimy lat
Już nie jeden pokład mym domem był
I nie jeden bat me plecy bił
Choć robota ciężka i żarcie psie
W Callao po rejsie znajdziesz mnie
Znów znikają główki portu
W którym stary został dom
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd
Dalej chłopcy...
Zaprószyłem tam nieraz głową swą,
W barze u Hiszpanki z Callao.
Rumu butlę wielką dała mi
I ciągnęła ze mną aż po świt.
Więc znikają główki portu,
W którym stary został dom.
Znów za rufą niknie w dali
Ukochany stały ląd.

Hiszpańskie dziewczyny

Żegnajcie nam dziś hiszpańskie dziewczyny e C H7
Żegnajcie nam dziś marzenia ze snów e C D
Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora e D e H7
Lecz kiedyś na pewno wrócimy tu znów e C H7 e
I smak waszych ust hiszpańskie dziewczyny
W noc ciemną i złą się będzie nam śnił
Leniwie popłyną znów rejsu godziny
Wspomnienie ust waszych przysporzy nam sił
Niedługo ujrzymy znów w dali Cape Deadman
I Głowę Baranią sterczącą wśród wzgórz
I statki stojące na redzie pod Plymouth
Klarować kotwicę najwyższy już czas
A potem znów żagle na masztach rozkwitną
Kurs szyper wyznaczy do Portland i Wight
I znów stara łajba potoczy się ciężko
Przez fale w kierunku na Beachy i Dougeness Light
Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover
I znów noc w kubryku wśród legend i bajd
Powoli i znojnie tak płynie nam życie
Na wodach i portach przy South Foreland Light

Ja stawiam

Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam e D e
Czy los mi sprzyja, czy idzie mi wspak - ja stawiam e D e
Czy mam kompanów dziesięciu, czy dwóch e G
Czy mam ochotę na rum, czy na miód A C H7
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam e D e
Czy wicher w oczy, czy w plecy mi dmie - ja stawiam
Czy mi kompani ufają, czy nie - ja stawiam
Czy ja ścigam wroga, czy wróg ściga mnie
Dopóki mój okręt nie leży na dnie
Czy mam pieniądze, czy grosza mi brak - ja stawiam
A kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam
Gąsiorek biorę i piję do dna - ja stawiam
Kompanię zbieram i siadam za stół
I nie ma wtedy płacenia na pół
Bo kiedy mnie dziewka porzuci jak psa - ja stawiam
Czy tam dopłynę gdzie kończy się świat
Czy aż do piekła poniesie mnie wiatr
Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam
Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam
Ja stawiam żagiel jak kufel na stół - ja stawiam

Kebstan

Do kabestanu chłopcy wraz a d E a c f G c
Ze wszystkich pchaj go sił d a g a f c b c
Niech ciągnie kotwę z morza dna
Kabestan a my a nim
Od kabestanu łańcuch skrzypi d g A7 f b c7
Do diabła mocniej pchaj d a g f c b c
Kotwica w górę pot niech kipi
Pchaj mocniej raz i dwa
Już za rufą zniknie ląd
Do diabła mocniej pchaj
Bo zaraz odpływamy stąd
Pchaj mocniej raz i dwa
Za jednym zwojem drugi zwój
Do diabła mocniej pchaj
Aż sztorman krzyknie głośno "stój"
Pchaj mocniej raz i dwa

Marco Polo

Nasz Marco Polo to dzielny ship e G e
Największe fale brał e G
W Australii będąc widziałem go C e G D
Gdy w porcie przy kei stał e D e
I urzekł mnie tak urodą swą
Że zaciągnąłem się
I powiał wiatr w dali zniknął ląd
Mój dom i Australii brzeg
Marco Polo w królewskich liniach był e D C H7 e D e
Marco Polo tysiące przebył mil e D C H7 e D e
Na jednej z wysp za korali sznur
Tubylec złoto dał
I poszli wszyscy w ten dziki kraj
Bo złoto mieć każdy chciał
I wielkie szczęście spotkało tych
Co wyszli na ten brzeg
Bo pełne złota ładownie są
I każdy bogaczem jest
W powrotnej drodze tak szalał sztorm
Że drzazgi poszły z rej
A statek wciąż burtą wodę brał
Do dna była coraz mniej
Ładunek cały trza było nam
Do morza wrzucić tu
Do lądu dojść i biedakiem być
Ratować choć żywot swój

Morskie opowieści

a
Niechaj drżą gitary struny,
G
Niechaj wiatr grzywacze pieści,
a C G a
Niechaj znów popłyną ku nam morskie opowieści.
ref. Hej ha kolejkę nalej,
Hej ha kielichy wznieśmy,
To zrobi doskonale morskim opowieściom.

Kiedy rum zaszumi w głowie,
Cały świat nabiera treści,
Wtedy chętnie słucha człowiek morskich opowieści.

Łajba to jest morski statek,
Sztorm to wiatr co wieje z gestem,
Cierpi kraj na niedostatek morskich opowieści.

Pływał raz marynarz który,
Czart, Rasputin, bestia taka,
Że obracał kabestanem i to bez handszpacha.

Kto chce niechaj wierzy,
Kto chce niech nie wierzy,
Nam na tym nie zależy więc wypijmy jeszcze.

Pływał raz marynarz który,
Żywił się wyłącznie pieprzem,
Sypał pieprz do konfitury i do zupy mlecznej.

Gdy spod Helu raz dmuchało,
Żagle zdarła moc nieludzka,
Patrzę w koję mi przywiało gołą babę z Pucka.

Może ktoś się będzie zżymać,
Mówić, że to zdrożne wieści,
Ale to jest właśnie klimat morskich opowieści.

Morze Północne

Słuchajcie morscy bracia, jak w linach śpiewa wiatr G C G G C G
O strasznym losie majtka, co zwał się Jan van Deijk a D
Pod nogą pokład chwiejny, portowych tawern gwar G C G G C G
Północne Morze wokół i przyjaźń w szklance grogu a D G e
Bogactwo tylko takie znał a D G C G
Dowodził nim kapitan, co morski zgłębił fach
Pochodził z Amsterdamu i piękną córkę miał
Niejeden więc marynarz u stóp jej serce kładł
Kapitan był jak Morze Północne, zimne morze
Żadnemu chłopcu nie był rad
A gdy hiszpańskich królów z Holandii wygnał lud
Kapitan powiódł okręt, strzec Amsterdamu wrót
Jesienny czas już nastał, świat cały tonął w mgle
Wtem z masztu ktoś zawołał: Hiszpański widzę okręt!
Krzyknęli więc: Hiszpanom śmierć!
Usłyszał to kapitan, na pokład spiesznie zbiegł
Znak krzyża skreślił szpadą i tak załodze rzekł:
Ten z was, co wrogi okręt na morza pośle dno
Zostanie nagrodzony bogactwem niezmierzonym
Za żonę pojmie córkę mą
Spojrzeli na grzywacze i w oczach mieli strach
Gdy nie chce nikt, ja pójdę! - zawołał Jan van Deijk
W jesienne morze skoczył, popłynął poprzez toń
Łaskawe bądź mi morze i ocal mnie o Boże
Szeptał dziurawiąc galeonu dno
Wśród fal Jan znowu płynie, gdzie okręt czekać miał
Wtem widzi, jego okręt wziął kurs na Amsterdam
Oszukał go kapitan, miast córki śmierć mu dał
Dokoła tylko morze, Północne, zimne morze |
I ludzkiej zdrady gorzki smak

Najdroższy śledź

Wyszliśmy o trzeciej rano C G7 C G7
Ciężko było wstać C G7 C
A nord-westowa szóstka C G7 C F
Jeszcze nie przestała wiać C G7 C
Przysypane piaskiem oczy
I o suchym pysku
Słoneczko jeszcze spało gdy
Ciągnęliśmy po klapowisku. I...
Wali w górę, wali w dół E7 a E7 a
kuter pingpongowy stół E7 a E7 a
A ten trałowy śledź C G C
Kombinuje, gdzie tu dzieci mieć F C G C
Ciągnęliśmy cztery razy, ryby było wbród
I był też ten najdroższy śledź- więc dawaj go w lód
Ale szybko się skończyło, hej! Na radar patrz!
Kontroler idzie z bosmanatu, trzeba szybko wiać. I...
Wali w górę, wali w dół
Kuter pingpongowy stół
A trałowy śledź
W trzymilowym pasie wchodzi w sieć
I tak prawie do południa szóstką z nordu wiał
Leżało w skrzyniach parę ton- rekordowy trał
W "Odrze" rybę żeśmy zdali- organizacyjny szczyt
Czekaliśmy przez resztę dnia na skrzynki, lód i kwit
Wali w górę, wali w dół
Pieczęć brygadzisty w stół
Bo ten najdroższy śledź
Pieczęć na ogonie musi mieć
Do domu wróciłem nocą, bo trzeba było zrobić klar
A jeszcze po drodze, sami wiecie, jest niejeden bar
O pierwszej w radio powiedzieli, że będzie trzy do sześć,
Więc szyper mówi, że przed świtem kuter pójdzie w rejs. I...
Wali w górę, wali w dół
Żona pingpongowy stół
Bo każdy zdrowy śledź
Kombinuje gdzie tu dzieci mieć

Nie wróce na morze

Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool a G a
Zabawić trza było się e a
Dziewczynki i drinki, normalna to rzecz a C a C
Kto liczyłby grosze swe a G E
A zanim w kieszeni ujrzałem dno a C a e
Przyrzekłem sobie, zę a G
Dosyć już tego, już nigdy więcej a G
Na morze nie wrócę, o nie! a e a
O nie! O nie! C G
Na morze nie wrócę, o nie! d F G
Dosyć już tego, już nigdy więcej a G
Na morze nie wrócę, o nie a e a
Ruszyłem w miasto, spotkałem ją i dałem namówić się
"Chodź ze mną mały, wiem czego ci brak, nie będzie ci ze mną źle"
Gdy świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we mgle
Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie
Na dnie, na dnie
Znalazłem się znowu na dnie
Wściekły i goły wiedziałem już
Że znalazłem się znowu na dnie
Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los
Znajomy werbownik zdziwił się gdy znowu usłyszał mój głos
"Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak ty mam ze stu
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów"
I znów i znów,
Ruszaj na morze znów
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki
I ruszaj na morze znów
Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz
Gdzie wściekłe są wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza rum
Gdybym miał chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle
Prędzej skonam, niż dam nabrać się wypłynąć kiedyś znów w rejs
Znów w rejs, znów w rejs
Płynąć kiedyś znów w rejs
Prędzej skonam niż dam nabrać się by
Płynąć kiedyś znów rejs
Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie
Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie
Czasami po prostu nie chce się żyć - czy kiedyś to skończy się?
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!
O nie, o nie
Na morze nie wrócę, o nie
Znowu przyrzekam sobie, że
Na morze nie wrócę, o nie
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool zabawić trza było się
Znów dziewczynki i drinki - normalna to rzecz, którz liczyłby grosze swe
I znów nim w kieszeni ujrzałem dno przyrzekłem sobie, że:
Dosyć już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie
O nie, o nie
Na morze nie wrócę, o nie
Dosyć już tego, już nigdy więcej
Na morze nie wrócę, o nie

Pacyfik

Kiedy szliśmy przez Pacyfik C
Wey, hey, roluj go C G
Zwiało nam z pokładu skrzynki C
Taki był cholerny sztorm G C
Hej znowu zmyło coś C F
Zniknął w morzu jakiś gość C G
Hej policz, który tam C F
Jaki znowu zmyło kram C G C
Pełne śledzia i sardynki
Kosze krabów, beczkę sera
Kalesony oficera
Sześć jeżowców, jedną żabę
Kapitańską zmyło babę
Beczki rumu nam nie zwiało
Pół załogi ją trzymało
Hej znowu zmyło coś
Zniknął w morzu jakiś gość
Postawcie wina dzban
Opowiemy dalej wam

Paddy Doyle

Heja hej brać na gejdawy O! E H7 E A
Paddy Doyle znowu sprzedał nam pic E H7 E
Heja hej brać na gejdawy O!
Znowu zrobił na w konia jak nic
Buty dziurawe Paddy nam dał
Widać Paddy interes w tym miał
Buty dziur mają bracie jak ser
Przyjdzie czas Paddy zeżre je hej
Za ten stary dziurawy but
Zwiśnie Paddy z rei jak drut
Obok Doyle'a zadynda nasz Kuk
Stary złodziej brudas i mruk
Kuk się spasł przy nas jak tłusty wieprz
Zdrowo będzie upuścić mu krew
Bosman znowu na wanty nas gna
No to pluj z góry na tego psa
Jutro chief znowu komuś da w pysk
Będzie wała miał z tego nie zysk

Płyńmy w dół do starej Maui

Mozolny twardy i trudny jest nasz wielorybniczy znój d A d C d A d
Lecz nie przestraszy nas sztormów ryk i nie zlęknie groza burz d A d C d A d
Dziś powrotnym kursem wracamy znów rejsu chyba to ostatnie dni d A d C
I każdy w sercu już chyba ma piękne panny ze starej Maui d A7 d A d C
Płyńmy w dół do starej Maui już czas F C
Płyńmy w dół do starej Maui d A7
Arktyki blask już pożegnać czas d A d C
Płyńmy w dół do starej Maui d A d
Z północnym sztormem już płynąć czas wśród lodowych groĽnych gór
I dobrze wiemy, że nadszedł czas ujrzeć niebo z tropikalnych chmur
Dziesięć długich miesięcy zostało gdzieś wśród piekielnej kamczackiej mgły
Żegnamy już Arktyki blask i płyniemy do starej Maui
Płyńmy w dół do starej Maui...
Za sobą mamy już Diamond Head no i groĽne stare Oahu
Tam maszty i pokład na długo skuł wszechobecny, groĽny lód
Jak odrażająca i straszna jest biel Arktyki, tego nie wie nikt
Za sobą mamy już setki mil, czas wziąć kurs do Starej Maui
Płyńmy w dół do starej Maui...
Lody zostały za rufą gdzieś, ciepła bryza w żagle dmie
Że piękne dziewczyny czekają już na nasz powrót, każdy wie
Czarne oczy ich wypatrują nas, chciałby każdy szybko być wśród nich
Więc szybciej łajbo nam się tocz tam do dziewczyn ze Starej Maui
Płyńmy w dół do starej Maui...
Harpuny już odłożyć czas, starczy, dość już wielorybiej krwi
Już pełne tranu beczki masz, płynne złoto sprzedasz w mig
Za swój żywot psi, za trud i znój kiedyś w niebie dostaniesz złoty tron
O dzięki Ci, Boże, że każdy mógł wrócić do rodzinnych stron
Płyńmy w dół do starej Maui...
Kotwica mocno trzyma dno, wreszcie ujrzysz ukochany dom
Przed nami główki portów już i kościelny słychać dzwon
A na lądzie uciech nas czeka sto, wnet zobaczysz dziatki swe
Na spacer weźmiesz żonę swą i zapomnisz wszystkie chwile złe
Płyńmy w dół do starej Maui...

Pod Sztokfiszem

Świat nabił nas w butelkę AA7+ Ce
Za naszą poniewierkę, DA FC
Za kiepski los i pieski, pieski wikt. AA7+GE eD7G
Dziś dymią wszystkie czuby, AA7+ Ce
Dziś śpiewa cały kubryk: fA FC
"Panieneczki, otwierajcie drzwi!" EAEA G7C
"Pod Sztokfiszem" parę dni! AEA G7CG7C
Brzuch jak beczka, w beczce dżin. AEA G7CG7C
Nim na morze wypłyniemy, znów na morze... fDEA CaD7G
To nalej jeszcze, mała mi, AA7+ Ce
Bo jutro będzie gorzej, fA FC
Jeśli się do jutra będzie żyć. EAEA CG7C
Choć stale porty zmieniasz,
Jednaka wszędzie cena,
Gorzałki łyk jest droższy niż twój łeb!
Masz długi w czarciej kasie,
Więc nalej, póki da się,
Z pełną szklanką dolę swoją klep.
"Pod Sztokfiszem" parę dni!
Brzuch jak beczka, w beczce dżin.
Nim na morze wypłyniemy, znów na morze...
To nalej jeszcze, mała mi, |
Bo jutro będzie gorzej, |
Gdy nas porwie czart na mały drink!

Pogoda

Są pogody morskiej dwa rodzaje e
Obie dobrze marynarze znają a
Ważne bowiem są pogody obie H7 e
Lecz ważniejsza ta, którą mam w sobie e H7
Ważna jest tylko ta pogoda e
Którą w sercu będę miał H7
Ważna jest tylko ta pogoda G
Choć dokoła huczy szkwał a H7
Co mi tam rozszalała woda e E
Co mi tam ostre zęby skał a H7
Ważna jest tylko ta pogoda e H7
Którą w sercu będę miał H7 e
Gdy od ciebie listu nie mam dłużej
Wtedy w sercu bardzo mi się chmurzy
Miła, napisz choć karteczkę małą
By w mym sercu słońce się zaśmiało
Gdy załoga sztamę z sobą trzyma
To daremnie sztormem straszy nas
Gdy o burtę fala łeb rozbija
Nie da rady, ochronić naszej przyjaźni

Pożegnanie Liverpoolu

Żegnaj nam dostojny stary porcie C C7 F C
Rzeko Mercey, żegnaj nam C G7
Zaciągnąłem się na rejs do Kalifornii C C7 F C
Byłem tam już nie jeden raz C G7 C
A więc żegnaj mi, kochana ma G F C
Za chwilę wypłyniemy w długi rejs C C7 G
Ile miesięcy cię nie będę widział? - nie wiem sam
C C7 F C
Lecz pamiętać zawsze będę cię C G7 C
Zaciągnąłem się na herbaciany kliper
Dobry statek, choć sławę ma złą
A że kapitanem jest stary Burgess
Pływającym piekłem wszyscy go zwą
Z kapitanem tym płynę już nie pierwszy raz
Znamy się od wielu, wielu lat
Jeśliś dobrym żeglarzem - radę sobie dasz
Jeśli nie - toś cholernie wpadł
Żegnaj nam dostojny stary porcie
Rzeko Mercey, żegnaj nam
Wypływamy już na rejs do Kalifornii
Gdy wrócimy, opowiemy wam

Press gang

W dół od rzeki poprzez London Street h A h A
Psów królewskich oddział zwarty szedł h A h
Ojczyźnie trzeba dziś świeżej krwi fis e fis
Marynarzy floty wojennej A h A h
A że byłem wtedy silny chłop
W tłumie złowił mnie sierżanta wzrok
W kajdanach z bramy wywlekli mnie
Marynarza floty wojennej
Jak o prawa upominać się
Na gretingu nauczyli mnie
Niejeden krwią spłynął wtedy grzbiet
Marynarza floty wojennej
Nikt nie zliczy ile krwi i łez
Wsiąkło w pokład gdy się zaczął rejs
Dla chwały twej słodki kraju mój
Marynarzy floty wojennej
Hen za rufą zniknął miły dom
Jesteś tylko parą silnych rąk
Dowódca tutaj twoim bogiem jest
Marynarzu floty wojennej
Gdy łapaczy szyk formuje się
W pierwszym rzędzie możesz ujrzeć mnie
Kto stanie na mojej drodze dziś
Łup stanowi floty wojennej

Sacramento

Tam gdzie jest Horn, znów wiedzie kurs, C C
Z nami razem, z nami razem! G7 C G7
Tam gdzie jest Horn, przez śnieg i sztorm C C
Z nami razem, razem, hej! G7 C
Więc razem! O! C
Do Kalifornii! O! C C7 F
Tam złoty jest piach, bo złote dno, F C F C
Gdzie urwiska Sacramento! a a7 G7 G7 C
Tam gdzie jest Horn, gdzie deszcz i mgła,
Tam gdzie jest Horn, gdzie nie ma dnia.
Raz szedłem tam przez setkę dni
Ze Stanley Port do Frisco Bay.
Ostatni raz, gdym widział Horn,
Modliłem się o szybki zgon.
Ten bękart mat wykończył mnie,
Alem go zmógł, przeżyło się.
A Czarnuch Jim to pecha miał,
Gdy wiatr go z rei w morze zwiał.
I minie rok nim poprzez Sund
Na Bałtyk znów zawiedzie kurs.

Sally Brown

Sally Brown jasna Mulatka, D G D
- Łej, hej, ciągnij go! G A D
Irlandzkiego miała dziadka G A D
- Spłukałem się na Sally Brown! A7 A9 D
Sally Brown jest cud kobitą,
Bo pije rum i żuje tytoń.
Już lat siedem, jak znam Sally,
Nigdyśmy nie próżnowali.
Prowadziłem ją pod "Słonia",
Pod "Hawajkę i pod "Konia".
To by było całkiem klawo,
Chodzić z Sally nad Motławą.
Dałem jej złoty pierścionek,
Bo tak dba o mój ogonek.
Chciałem się więc z nią się ożenić,
Lecz nie chciała stanu zmienić.
Mówi, że się nie opłaci,
Prać co wieczór brudnych gaci.
Sally śliczną ma córeczkę,
Przypomina mnie troszeczkę.
Sally kocha mnie szalenie,
Dopóki pełne mam kieszenie.
Gdy ostatni grosz wyłożę,
To muszę wracać znów na morze.
Sally Brown, jasna Mulatka,
Irlandzkiego miała dziadka.

Shenadoah

O Missouri ty wielka rzeko C F C
Ojcze rzek kto bieg twój zmierzy F C
Namioty Indian na jej brzegach a d a
Away gdy czółno mknie poprzez Missouri F C a e F C F G7 C
O Shenandoah imię jej byłą
I nie wiedziała co to miłość
Aż przyszedł kupiec i w rozterce
Jej własne ofiarował serce
A stary wódz rzekł że nie może
Białemu córka wodza ścielić łoże
Lecz wódka białych wzrok mu mami
Już wojownicy śpią z duchami
Wziął czółno swe i z biegiem rzeki
Dziewczynę uwiózł w kraj daleki
O Shenandoah czerwony ptaku
Wraz ze mną płyń po życia szlaku

Staruszek Jacht

Już nam od morskiej wody burty ściemniały G D C D
I żagle niejednym wichrem rozmagały G D C D
Staruszek jacht u kresu swoich dni C G C G
W przystani cichej o przygodach śni D e C D
Hej ruszajmy w rejs do portów naszych marzeń G C G D e
Jacht gotów jest chodźcie więc żeglarze C D e C D G
Staruszek jacht duma może o pierwszym sztormie
O rejsach których nie umie wciąż zapomnieć
Gdy szlak gwiazd na horyzoncie lśni
Wypłynąć chciałby jak za tamtych dni
Nieważne co się wydarzy nieważne kiedy
Zabierzcie w podróż staruszka raz jeszcze jeden
Kto ujrzał raz przed dziobem morza toń
Powracać będzie wciąż do tamtych stron

Stary Port

Stary port do snu się kładzie, milkną krzyki dźwigów, śpiewy cum.
Stary port na dzisiaj dość ma wrażeń,
ale jutro niech przychodzi szybciej już.
A w pobliskiej tawernie sny do kufli się wkradły,
przecież one też z życia chciałyby coś mieć.
A w pobliskiej tawernie wiatr się wślizgnął kominem
i roznosi po kątach marynarskiej pieśni szept. 2*
Stara łajba śpi już dawno, stary rybak zasnął razem z nią.
Przytuleni jak dwie mewy nierozłączne
o morzach, oceanach razem śnią.
A w pobliskiej tawernie nawet kurz już zasnął,
wiatr drzemie w kominie, szumi, gra, szeleści.
A w pobliskiej tawernie cicho gra muzyka,
wszystko zasłuchane w granie nocnych cykad,
wszystko zasłuchane w nocnych cykad granie.

Stary, tłusty Vernon

Admirał Vernon grog d C
Już diabli smażą go A7 d
Skwierczy tam nie rok, nie dwa, nie trzy C A7
Zmienił wodę w rum d C
Dziś chciałby wrócić tu A7 d
Mówię to, no bo, co miałbym kryć d G A7 d
Hej-ho, ciągnij go...
Ta mała z Collao
Ech, miała to i sio
Byłem tam nie raz, nie dwa, nie trzy
Mówiła bierz co chcesz
Co wziąłem chyba wiesz
Mówię to, no bo, co miałbym kryć
Hej-ho, ciągnij go...
W Szanghaju mów co chcesz
Nienajgorzej było też
Z żółtą Li nie raz, nie dwa, nie trzy
Poznałem ją na wskroś
Li wszystko miała w skos
Mówię to, no bo, co miałbym kryć
Hej-ho, ciągnij go...
Hej w porcie Amsterdam
Też nie brakuje dam
Spotkasz je nie raz, nie dwa, nie trzy
I tobie bracie też
Powiedzą: chcesz to bierz
Mówię to, no bo, co miałbym kryć
Hej-ho, ciągnij go...
Tuż za przylądkiem Horn
Wciąż diabli niosą sztorm
Byłem tam nie raz, nie dwa, nie trzy
No ciągnij bracie hej
Bo pójdą drzazgi z rej
Mówię to, no bo, co miałbym kryć
Hej-ho, ciągnij go...

Szesnaście ton

Ktoś mówił, że z gliny ulepił mnie Pan e A7 e
Lecz przecież się składam z kości i krwi e A7 e
Z kości i krwi i z jarzma na kark a G a a7
I pary rąk, pary silnych rąk H7 e
Co dzień szesnaście ton
I co z tego mam?
Tym więcej mam długów
Im więcej mam lat
Nie wołaj Święty Piotrze
Ja nie mogę przyjść
Bo duszę swoją oddałem za dług
Gdy matka mnie rodziła, pochmurny był świt
Podniosłem więc szuflę, poszedłem pod szyb
Nadzorca mi rzekł: - Nie zbawi cię Pan
Załaduj co dzień po szesnaście ton
Czort może dałby radę, a może i nie
Szesnastu tonom podołać co dzień
Szesnaście ton, szesnaście jak drut
Co dzień nie da rady nawet i we dwóch
Gdy kiedyś spotkasz mnie, lepiej z drogi mi zejdź
Bo byli już tacy - nie pytaj gdzie są
Nie pytaj gdzie są, bo zawsze jest ktoś
Nie ten, to ów, co urządzi cię

Śmiały harpunnik

d a d a a e g a d
Nasz Diament prawie gotów już w cieśninach nie ma kry
Na kei piękne panny stoją w oczach błyszczą łzy
Kapitan w niebo wlepia wzrok ruszamy lada dzień
Płyniemy tam gdzie słońca blask nie mąci nocy cień
A więc krzycz ho ho d C d
Odwagę w sercu miej d C d
Wielorybów cielska groźne są d a g
Lecz dostaniemy je d C d
Ej panno powiedz po co łzy nic nie zatrzyma mnie
Do prędzej w lodach kwiat zakwitnie niż wycofam się
No nie płacz mała wrócę tu nasz los nie taki zły
Bo do dukatów wór za tran i wielorybie kły
Na Edku stary wąchał wiatr lunetę w ręku miał
Na łodziach co zawisły już z harpunem każdy stał
I dmucha tam i dmucha tu ogromne stado w krąg
Harpuny wiosła liny brać i ciągaj brachu ciąg
I dla wieloryba już
Ostatni to dzień
Bo śmiały harpunnik
Uderza weń

Tawerna pod pijaną zgrają

Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem, \CEaF \CE7aF
Liche sosny garbate do reszty wykrzywia, \CA7dG \CGdG
Brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze \CEaF \CE7aF
I nikt nie wie skąd idą, jaki wiatr ich przywiał. \CFGCa \CFGCa
Do tawerny "Pod pijaną zgrają", \FGCa \FG7Ca
Do tańczących, rozhukanych ścian \FGCa \FG7Ca
I do dziewczyn, które serca \FG \FG
Za złamany grosz oddają, \Ca \CA7
Nie pytając czyś ty kiep, czy drań \FGCa \dGC
Kiedy wiatr noc chmurną przegoni za wodę,
Gdy pół słońce pół nieba pół morza rozpali,
Opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę,
Z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie "Pod pijaną zgrają",
Spływa smutek z okopconych ścian,
A dziewczyny z pół grosików
Amulety układają
Na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy,
Kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną,
Zamiast siedzieć bezczynnie i płakać lub psioczyć,
Weź węzełek na plecy, ruszaj w świat - w nieznane.
Do tawerny "Pod pijaną zgrają",
Do tańczących, rozhukanych ścian
I do dziewczyn, które serca
Za złamany grosz oddają
Nie pytając czyś ty kiep, czy drań.

Titanic

Płynął wielki Titanic, dumnie fale pruł \CF
Nagle huk dał się słyszeć, jakby pękł na pół \CG
Powstał ogromny gwar i krzyk, lecz się nie uratował nikt \CF
W kilka chwil poszedł statek na dno \CGC
W kilka chwil poszedł statek na dno \CFG
Tysiąc sto ciał zatonęło pośród fal \CFC
W kilka chwil poszedł statek na dno \CGC
Gdy Titanic opuszczał macierzysty port
Miał się sztormom opierać przez niejeden rok
Lecz gdzie by się taki zdał, co by wyroki Boskie znał
W kilka chwil poszedł statek na dno
W kilka chwil...
Na pokładzie bogacze pili gin i rum
A na dole w zaduchu gniótł się biedny tłum
Lecz tych tutaj i tych spotkał w efekcie los ten sam
W kilka chwil poszedł statek na dno
W kilka chwil...
Jedni stali zmartwieni przez ten dziwny traf
Inni w wodę skakali, aby płynąć wpław
Inni modlili się, lecz Bóg nic nie pomógł, chociaż mógł
W kilka chwil poszedł statek na dno
W kilka chwil...
Ach jak straszna, jak straszna musi to być rzecz
Gdy nie można uciekać ani w przód, ni wstecz
I choć minęło już bardzo, bardzo wiele lat
Tę historię pamięta cały świat.

Umbriaga

Kiedy jacht nie wraca znów i w główkach A7 D7 H7
Portu ciągle go brak e
Przejmujesz się i serce Ci drży, a może a7
Już pozostanie tak. H7
A Umbriaga wciąż gna, silnych wiatrów nie boi się e a7
Wśród fali wali raz po raz bo przebrany ma bras D7 G H7
Więc nie przejmuj się oni wrócą tu
Bo oprócz wiatrów i burz musisz być i już.
Ty jesteś wróżką mą, o której myślę
Przez cały czas
I chociaż burza jest, piękna pogoda trwa
Twą piękną postać i twarz przed oczyma mam.

Wesoły wiatr

Pociągnijmy z flaszy łyk, e G D
Wesoły wiatr powieje nam w mig. e D e D
Pociągnijmy jeszcze raz, e G D
Wesoły wiatr prowadzi nas. e D e
Gdy na morzu skwar i sztil, e G D
Gdy nawet mewa w powietrzu śpi, e D e D
Na martwej fali rzyga Jaś, e G D
jeden na to sposób masz. e D e
Pociągnijmy z...
Gdy znów na wachtę nie chce ci się wstać,
W sztormiaku dziury i łachy mokre masz,
Gdy bosman ciągle kwaśną ma twarz,
Jeden na to sposób masz.
Pociągnijmy z...
Odpłynąć chciałbyś w inny świat.
Kalosze już są, potrzebny jeszcze jacht.
Choć nie ma go, choć zima zła,
Każdy na to sposób ma.
Pociągnijmy z...

Wysoki brzeg Dundee

Brzeg wysoki jest w Dundee, e a
Zbiega w dół i znów się wspina, d e E
Dobre stocznie, klipry w nich, C e a d
Zgrabniutkie jak dziewczyna. a E a
Nie widziałeś? To Quebec,
Zbiega w dół i znów się wspina,
Nastroszony drewnem brzeg,
Ze szkockich gór dziewczyna.
Hej, hej, jak długi rejs, F C d a
Zbiega w dół i znów się wspina d a E7
Na stromy fali grzbiet F C d a
Ze szkockich gór dziewczyna. d a E a
Zakurzony Charleston,
Perkalowa sukienczyna
Bawełniany czesze lok
W lusterku morza sinym.
Gdzieś na końcu mapy jest
Port, skąd nikt już nie odpłynął.
Nie wiesz, kiedy czeka cię
Ostatni rejs do Hilo.
Hej, hej, do Hilo Bay!
Zbiega w dół i znów się wspina
Na stromy fali grzbiet
Ze szkockich gór dziewczyna.
I powrócisz do Dundee
Nie na długo się zatrzymasz,
Dobre stocznie, klipry w nich,
Zgrabniuśkie jak dziewczyna.
Hej, hej, jak długi rejs,
Zbiega w dół i znów się wspina
Na stromy fali grzbiet
Ze szkockich gór dziewczyna.

Z pijanym żeglarzem

Z pijanym żeglarzem co zrobimy, a
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, G
Z pijanym żeglarzem co zrobimy, a
Gdy przyjdzie raniutko. G a
Hej, jak się zabawimy, a
Hej, jak się zabawimy, G
Hej, jak się zabawimy, a
Gdy przyjdzie raniutko. G a
Złóżmy go w ratowniczej łodzi...
Szpunt wyciśgnijmy, niech tonie w wodzie...
Pagajami na nogi go stawiajmy...
W zęzę złożywszy wężem lejmy...
Trzymajmy go za nogi, gdy rzygać będzie...
Wszorujemy go w likszparę...
Obłożymy go na knadze...
Przeciągniemy go przez kipę...
Sterem go zróbmy, gdy sztywnym będzie...
Ickiem go zróbmy, gdy wiotkim będzie...
Powiesimy go na rei...
Zaształujemy go do forpiku...
Przeciągniemy go pod kilem...
Zrefujemy go wraz z grotżaglem...
Zmarlujemy go na bomie...
Włóżmy go do kapitańskiej koi...
Parę pagajów mu w dupę dajmy...
Dziewczyny do koi też mu nie dajmy...
Klina na kaca też mu nie dajmy...

Zaginoł świat białych żagli

Śnieg i mgła i cisza w krąg, e H7 a G
Nad portem gęstnieje mrok C D7 e
I tylko trzask próchniejących rej D D G
Z ciszą spowalnia krok. H7 e
Czasem tu zanuci wiatr
Gra refren żeglarskich bajd.
Komendy strzęp słonym echem brzmiąc,
Nieśmiało zaprasza w tan.
Zaginął już białych żagli świat, C e C e
Zostały tylko sny, C a G
Sny o potędze odkreślonych mil, e G a e
Szybkich rejsów i twardych dni. H7 e
Gadka rej w uszach brzmi,
Chce wejść w ten zaklęty świat,
Lecz przecież wiem, że przy niej tkwi
Tylko dostojny wiatr.

Zbij gościa z nóg

Oh! Zbij gościa z nóg bracie zbij gościa z nóg D
- Way-hay zbij gościa z nóg ! D A7
Przecież jest to twój wróg A7
- Nie daj mu szans i zbij gościa z nóg! A7 D
Ciągnijcie żeglarze i słuchajcie mnie
Kto mnie nie posłucha ten skończy na dnie
Gdy spotkasz panienkę to przyjrzyj się jej
- Way-hay zbij gościa z nóg !
Byś potem nie musiał szukać forsy swej
- Nie daj mu szans i zbij gościa z nóg!
Gdy się halsowałem na róg, gdzie był bar
Spotkałem dziewczynę, ach ciała jej czar!
Och! pociągnij w górę, och pociągnij w dół
Och! pociągnij w górę, och pociągnij w dół
Och! dajże mu w ryja i nie żałuj sił
Och! dajże mu w ryja tak, by w ziemi gnił
Gdy wypłyniesz w morze to dostaniesz w kość
I przeklniesz to nieraz i będziesz miał dość.

Znowu będzie kiwać

Znowu będzie kiwać nas, znów usłyszysz ten szum fal C a
Ptaków śpiew na zboczach skał, co na lądzie śni się nam d G F C
Wypłyniemy w długi rejs, zaśpiewamy starą pieśń
Pośród fal poniesie się tylko proszę weĽ stąd mnie
Miałem dzisiaj piękny sen
Znów Lizbona śniła się
Pośród białych żagli rejs
Czy on może spełnić się?
Czas upływa szybko więc
Za dni parę, lada dzień
Biały worek, sztormiak, dres
Wezmę z sobą w marzeń rejs
Znowu będzie...
Jeszcze miesiąc, jeszcze dwa
Znów komendy pójdą w tan
Oddać cumy! żagle staw!
I odpłynąć z wiatrem dal!
Co za szczęście co za cud
Płynąć poprzez morza znów
Rzucić kotwę w porcie tam
Skąd sam Kolumb płynął w świat